Numbers

Autor: 
Piotr Jagielski
Roscoe Mitchell
Wydawca: 
RogueArt
Dystrybutor: 
Multikulti
Data wydania: 
31.10.2011
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Roscoe Mitchell: composition, alto saxophone, Thomas Buckner: baritone, Nils Bultmann: viola, Joseph Kubera: piano, Vartan Manoogian: violin, Stephen Rush: piano, Hans Sturm: double bass, Joan Wildman: piano, William Winant: tubular bells, orchestra bells, vibraphone

Roscoe Mitchell jest wyjątkowo dziwacznym muzykiem. Przy okazji, również wyjątkowo pociągającym. Należy do wąskiego grona jazzmanów, których najmocniejszą stroną wydaje się klasyczne wykształcenie, w zgodzie z europejską tradycją. Mitchell pobrał nauki, przetworzył uzyskaną wiedzę i dzięki temu może swobodnie poruszać się w skomplikowanych strukturach swojej muzyki. Opanował muzyczny warsztat intelektualny do perfekcji, może robić, na co ma ochotę. Płyta „Numbers” wydaje mi się przykładem takiego postępowania. Album nie jest łatwy i przyjemny w odbiorze, trzeba się przy nim mocno pogimnastykować. Ale warto, ponieważ formy i pomysły Mitchella to coś zupełnie nietuzinkowego i zachwycającego. Trzeba tylko wykonać pewną pracę.

Saksofonista (choć po prawdzie, multiinstrumentalista) znany szerokiej publiczności głównie z gry w Art Ensemble Of Chicago i pracy w AACM. Po zakończeniu pracy w Art Ensemble, Mitchell zaczął bardzo żywo i konkretnie pracować nad muzyką klasyczną. Jego twórczość wymaga od odbiorcy ciągłej uwagi, nie pozwala nawet na odrobinę niezaangażowania. Zmusza do wzmożonej aktywności intelektualnej. Sam saksofonista wydaje się bardzo cierpliwy i pokorny w budowaniu kolejnych piętrowych konstrukcji. Nieustannie eksperymentuje, szuka i sprawdza; nie zawsze wszystko się sprawdza, ale z tego też umie wyciągnąć wnioski, a nawet wykorzystywać własne błędy. A to cecha przynależna tym największym.

Płytę otwiera sekwencja dzwonów. To jeden z dziwniejszych sposobów na rozpoczęcie albumu, z jakim się zetknąłem. Dalej, z każdym krokiem robi się ciekawiej. Kolejne kompozycje cechuje minimalistycze traktowanie formy, oszczędność dźwięków oraz próby możliwie najlepszego wyartykułowania swoich pasji. Wszystko przez cały czas mocno trąci klasyką. Bardzo interesujące jest to połączenie dysonansów z lirycznością, charakteryzujące solową twórczość saksofonisty. Są nawet akcenty, nie wiem, operowe? W każdym razie wokalne, w dosyć nietuzinkowy sposób, jak ma to miejsce w utworze „Because It's” czy „This”, bardzo przejmującym zresztą. Generalnie, próbując zamknąć to całe doświadczenie (odpowiedniejszym słowem byłoby angielskie „experience”), „Numbers” Roscoe Mitchella jest pozycją, do zapoznania się z którą zachęcałbym każdego. Choćby dla zabawy, ponieważ poza wszystkimi wartościami intelektualno-muzycznymi jakie płyta niesie, uważam, że jest również dosyć zabawna. Nawet jeśli bywa upiornie poważna. Ale to Roscoe Mitchell.

 

1. Bells for New Orleans (prelude), 2. 9/9/99 (10:33), 3. Sketches (6:36), 4. Because it's (2:14), 5. This (4:30), 6. Dim (5:47), 7. Bells for New Orleans (5:01), 8. WR/C 2A Opus I (9:49), 9. 8/8/88 1st Movement (4:24), 10. 8/8/88 2nd Movement (1:50), 11. 8/8/88 3rd Movement (3:33), 12. 9/9/09 (7:09), 13. Bells for New Orleans (postlude) (2:11) 1, 7 and 13 recorded on March 27th 2010, 8 on January 10th 2010 and 12 on August 8th 2010 at Mills College, Oakland, CA, USA; recording and mixing by Robert Shumaker assisted by James Frazier (2, 4, 5 & 6 recorded on February 13th 2003 at Systems Two, Brooklyn, NY, USA