This is the last song I wrote about Jews, volume 1

Autor: 
Kajetan Prochyra
Daktari
Wydawca: 
Multikulti Project
Dystrybutor: 
Multikulti
Data wydania: 
01.08.2011
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Olgierd Dokalski: trumpet; Mateusz Franczak: tenor saxophone; Miron Grzegorkiewicz: guitar; Maciej Szczepański: bass; Robert Alabrudziński: drums

Czegoś takiego nie słyszeliśmy już dawno... Młody zespół (choć niezręcznie nazywać ich debiutantami), grający muzykę improwizowaną, przebojem wchodzi na polską scenę muzyczną. W tym roku pojawili się na większości liczących się festiwali (na czele z Open’er’em) jeszcze przed ukazaniem się ich płyty. Producent albumu Tomasz Konwent nazwał ich kiedyś dziećmi nowojorskiej sceny downtown Johna Zorna. Oni sami chętniej przyznają się do inspiracji awangardą lat 70tych i współczesną sceną noise. Oto Daktari!

Daktari to kwintet o dość masadowym instrumentarium. Każdy z członków zespołu ma w swoim cv dość bogate doświadczenie muzyczne, choć żaden z nich nie jest wykształconym muzykiem. Leader i kompozytor zespołu Olgierd Dokalski za trąbkę chwycił dla odpoczynku od znoju studiów cybernetycznych. Grał w zespole Gaamera (serwującego ponoć “najlepszy żydobauns w mieście”). Do dziś współtworzy zespół Kirk, grający muzykę elektroniczną. Tenorzysta, Mateusz Franczak, obok stroika włada także gitarą i moogiem. O jego gitarowych talentach mogli przekonać się miłośnicy zespołu The Kuflers (m.in. z Alkiem Koreckim w składzie). Gitarzysta Miron Grzegorkiewicz stworzył wraz z grającym z komputera Adamem Podniesińskim  zespół How How, do której dołączył wkrótce Mikołaj Starzyński. Jak sami piszą, zespół powstał z fascynacji brzmieniem elektroniczno-akustycznym. Maciej Szczepański - gitara basowa - to m.in. zespół Plazmatikon: “energia, groove i dubowe inklinacje”. Robert Alabrudziński na bębnach grał m.in. z 60s Project i Strange Brew.
Długa to lista, a bardziej wnikliwy kronikarz poszerzyłby ją zapewne o jeszcze kilka albo kilkanaście formacji warszawskiej sceny niezależnej, w których ci dżenetelmeni odbierali muzyczne szlify. Z tego repertuaru można zacząć układać w głowie hipotetyczne brzmienie Daktari - ale tylko po części.


Kluczowa w muzyce Daktari jest bowiem energia. Bez znieczulenia uwalniają ją na koncertach, otwierając swoje sety ścianą dźwięku. Ścianą, to nie znaczy hałasem: to bardzo dobrze skonstruowany, pruski mur. Od pierwszych chwil słychać, że to poważna muzyczna propozycja. Na płycie “The last song I wrote about Jews vol. 1” każdy utwór tętni życiem - zarówno energiczny z definicji “Hiszpan”, jak i rozpoczynający się minutowym duetem trąbki i saksofonu “Tęsknię” czy liryczny, gitrowy “Leaving Ashdod”.

W ich muzyce miesza się bardzo wiele wpływów - tak jak dzieje się to w kreatywnej muzyce na całym zachodnim świecie - bez dbania o gatunkowe etykietki. Jest tu jazz, rock, muzyka żydowska, alternatywa, noise a nawet sympatie filmowe (“Zanussi”). Mieszanka ludzi, charakterów i ich muzycznych sympatii dała tu efekt bliski doskonałości. Chciałoby się nie chwalić ich za bardzo, bo to w końcu dopiero pierwsza płyta, ale Daktari to dojrzałe, ciekawe, bogate, czadowe i jednocześnie przystępne granie. Mocna sekcja dęta, kontrowana poszukującą brzmieniowo gitarą osadzona na świetnej sekcji rytmicznej, wykonująca twórczą muzykę - czego chcieć więcej?

1. Hiszpan 2. Zanussi 3. Afraid of Numbers Vintage 4. Pollux 5. Belpism 6. Giborin 7. Afraid of Numbers 8. Greetings from Ashood 9. Tęsknię 10. Leaving Ashood