The Gate

Autor: 
Maciej Karłowski
Kurt Elling
Wydawca: 
Concord
Dystrybutor: 
Universal Music
Data wydania: 
07.02.2011
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Kurt Elling: voice; Bob Mintzer: tenor saxophone; John McLean: guitar; Laurence Hobgood: piano; John Patitucci: bass; Terreon Gulley: drums and percussion (1, 2-5, 8, 9); Kobie Watkins: drums (2, 5, 7); Lenny Castro: percussion (2, 3, 5, 6).

Z Kurtem Ellingiem właściwie sprawa jest bardzo prosta. Od lat jest on uważany za najlepszego jazzowego wokalistę na świecie i już. Kolejne jego płyty do tego idealnego obrazu właściwie nie wnoszą nic, poza tym rzecz jasna, że potwierdzają jeszcze dobitniej starą i dobrze zapamiętaną prawdę – męska jazzowa wokalistyka Ellingiem stoi. Toteż w chwili gdy pojawiła się na rynku „The Gate” – najnowsza jego propozycja jedynym praktycznie komentarzem było którą z prestiżowych nagród jazzowego świata tym razem słynny Amerykanin zgarnie. Na tę wiedzę musimy jeszcze trochę poczekać, ale obiecuję, że w jazzarium.pl doniesie o tym uprzejmie i z ochotą.

Póki co musi wystarczyć nam, że „The Gate” jest albumem dostarczającym perfekcyjnie zaśpiewanego, ale także równie perfekcyjnie zagranego jazzu. Usłyszymy więc jazzowe klasyki znane z wykonań Milesa Davisa, Herbiego Hancocka, ale również piosenki spoza jazzowego kanonu jak choćby m.in. „Norwegian Wood” z repertuaru Beatlesów, „Golden Lady” pióra Steviego Wondera, „Hee Haw Samurai”, napisany pierwotnie przez Marca Johnson na potrzeby albumu „Bass Desires”, a po opatrzeniu przez Ellinga tekstem ujawniający się pod tytułem „Samurai Cowboy”, czy też w końcu „Matte Kuda Sai” cudownie wyśpiewany przed laty przez Adriana Belewa na płycie „Discipline” legendarnej formacji King Crimson.  

Track lista więc jest bardzo atrakcyjna i zróżnicowana, co pewnie zawdzięczać możemy także obecności producenta Dana Wasa i z pozoru dość kontrowersyjna, bo ostatecznie mierzyć się z hitem King Crimson to dla wielu, jak podnosić rękę na ideał. Ale Ellingowi jakimś cudownym zrządzeniem losu taka batalia uchodzi bezkarnie, a co więcej są i tacy, którym jego wersja podoba się na równi z oryginałem. Dzieje się tak zapewne ze względu na muzykalność, której Stwórca czy los, tak jak i głosu nie poskąpił. Swoje dokładają w tej materii także i muzycy, z którymi płytę „The Gate” Elling nagrał. To sprawdzeni w boju muzycy nie zawsze mistrzowie drugiego planu, ale za to ludzie wiedzący doskonale co trzeba zrobić, aby jak najlepiej wyeksponować śpiew. Żeby nie przynudzać mamy tu wielki głos, wspaniały zespół, zniewalającą perfekcję wykonawczą i odrobinę chłodny w swej doskonałości album. Ja jednak muzykę Ellinga nie tylko podziwiam, ale także lubię, nie mogę więc nie ocenić jej najwyżej jak się da.

Posłuchaj podcastu Macieja Karłowskiego, poświęconego płycie "The Gate"

 

1. Matte Kudasai , 2. Steppin' Out, 3. Come Running To Me, 4. Norwegian Wood, 5. Blue In Green, 6. Samurai Cowboy, 7. After The Love Has Gone, 8. Golden Lady, 9 Nighttown, Lady Bright