Everything For Somebody

Autor: 
Armen Chrobak
Aram Shelton Quartet
Wydawca: 
Singlespeed Music
Dystrybutor: 
Singlespeed Music
Data wydania: 
02.10.2012
Ocena: 
3
Average: 3 (1 vote)
Skład: 
Aram Shelton: alto saxophone; Keefe Jackson: tenor saxophone; Anton Hatwich: bass; Tim Daisy: drums.

Druga płyta studyjna kwartetu amerykańskiego saksofonisty Arama Sheltona w tytule głosi buńczucznie iż jest: Everything for somebody (wszystko dla kogoś). Słuchałem jej wielokrotnie, a każdy odsłuch pozostawiał nieco odmienne wrażenia. Nie jestem pewien, czy znaleźć tu można wszystko, ale niewątpliwie jest tu sporo, dla wielu.

Płytę otwiera utwór Anticipation (oczekiwanie, przewidywanie). Tytuł jest dość przewrotny, bowiem to co muzycy serwują nam w pierwszych taktach jest niewinnym i dość łatwym wstępem do improwizowanej zasadniczej części kompozycji. Ów wstęp budzi natrętne skojarzenia z dokonaniami Art Ensemble of Chicago, oraz z muzyką klezmerską.

Gdy saksofon altowy Sheltona wchodzi w dialog z saksofonem tenorowym Keefe Jacksona, których wspiera kontrabas Antona Hatwicha, dźwięki stają się gęste, zwarte i uporządkowane, by po niedługiej chwili rozbiec się w różnych kierunkach. Energia pierwszej kompozycji pozytywnie nastraja do ‘zaprzyjaźnienia’ się z kolejnymi pozycjami albumu.

Drugi, tytułowy Everything for somebody utrzymany w free-bopowej stylistyce, z posuwającą go szybko do przodu żywą grą basu i perkusji, na bazie której rozwija się dynamiczna improwizacja saksofonu. To całkiem zgrabna kompozycja, przy której czuje się wzbierającą siłę i energię utworu.

Wartkie, zdecydowane tempo utworu zostaje wyhamowane w finałowej części utworu, który przechodzi w swobodną, choć dość statyczną improwizację jaką wita nas trzeci numer albumu: Joints and tendons (stawy i ścięgna). Rytm łamie się; to narasta, to spowalnia. Tim Daisy na perkusji pozwala sobie na momenty kontrolowanej ekspresji, by po chwili wycofać się całkowicie i dać miejsce saksofonistom. To chyba najtrudniejsza, najbardziej wymagająca kompozycja na płycie. Przez większą część utworu słuchacz odnosi wrażenie, że nie słucha gry kwartetu, a raczej indywidualne ‘performance’ poszczególnych członków zespołu.

Barely Talking (ledwo mówiąc), czwarty z kolei, zdecydowanie bardziej zwarty utwór. Nie oznacza to wcale, iż nie znajdziemy tu swobodnej, żywiołowej ekspresji i odważnej improwizacji; cała płyta kwartetu Sheltona utrzymana jest w stylistyce freebopu i free jazzu. Neurotyczny, niepokojący motyw pojawiający się na początku utworu i zamykający go zostaje na długo w pamięci.

Deadfall (pułapka) to przedostatnia kompozycja na płycie, oparta na rozedrganych partiach saksofonu rozpiętych na molowych skalach (zrazu bez towarzystwa pozostałych instrumentów, które od połowy utworu dochodzą stopniowo do głosu i stopniowo „rozpychają” się, stając się coraz bardziej słyszalne), buduje poczucie osaczenia, które ustępuje dopiero w ostatniej minucie utworu, ostatecznie zmierzającemu w kierunku harmonii i uporządkowania.

Finałowy Fleeting (z ang. przelotny, chwilowy, przemijający) to jakby seria krótkotrwałych erupcji energii, zmieniających się gwałtownie wątków, o odrębnej melodyce, nawiązywanych i rozwijających się w dynamicznym tempie, pozwalających docenić zdolności wirtuozerskie muzyków.

Utwór stylistycznie bliski pierwszej kompozycji, zamyka efektowną klamrą całą płytę, pozostawiając bardzo pozytywne ostatnie wrażenie z całego materiału.

Płyta Everything for somebody jest wydawnictwem dość krótkim (zawiera 6 utworów o łącznym czasie zaledwie 44 minut), ale całkiem udanym, stanowiącym dowód kreatywności i otwartości muzyków, dziełem w którym słychać ślady inspiracji twórczością Ornette Coleman’a, Erica Dolphy, Charlesa Mingusa i wymienionym wcześniej Art Ensemble of Chicago. 

Aram Shelton Quartet at Elastic Arts Foundation, Chicago 6/23/2011 from Bethany Schmitt on Vimeo.

Anticipation; Everything for Somebody; Joints and Tendons; Barely Talking; Deadfall; Fleeting.