Cuts

Autor: 
Paweł Baranowski
FME (Free Music Ensemble)
Wydawca: 
OkkaDisk
Dystrybutor: 
Multikulti
Data wydania: 
29.11.2005
Ocena: 
5
Average: 5 (1 vote)
Skład: 
Paal Nilssen-Love – drums; Nate McBride – bass; Ken Vandermark – reeds

Właśnie skończyło się ciche granie spod znaku CIMP. Włączyłem nową płytę. "Cuts" FME... Gdy już ponownie głośniki trafiły w miejsce właściwie im przeznaczone w kolumnie, a moje bębenki też umiejscowiły się tam, gdzie winny się znajdować oddałem się czystej i niepohamowanej energii zespołu. Miód na uszy! Uwielbiam takie free (znając Kena pewnie nie tak do końca, ale brzmi jakby było i tyle).

Od czasu, kiedy Vandermark skupił się na grze na barytonie, staje się bodaj najciekawszą postacią współczesnego jazzu, grającą na tym instrumencie. A gra zdecydowanie inaczej niż pozostali. Jest w tej grze jakaś funkowa, czy nawet punkowa agresja. Jest czad, którego często brakuje w jazzie obecnie granym. Jednak baryton, to nie wyłączny instrument "obsługiwany" przez Kena. Kiedy gra na klarnecie, muzyka staje się liryczna. A, że utwory do krótkich nie należą, może zmieniać swe instrumentarium dowolnie także w trakcie ich trwania. Takie podejście do muzyki jest zresztą niemal wszechobecne w ostatnich poczynaniach Vandermarka. Utwory mają wielowątkową strukturę. Składają się z różnych, następujących po sobie fragmentów, utrzymanych niejednokrotnie w zupełnie innych nastrojach, tempach. Jeśli się przypomni początek utworu, to niekiedy aż dziw, że utwór ten mógł pójść w takim kierunku.

W przypadku kompozycji znajdujących się na "Cuts" jest to tym bardziej naturalne, że poszczególne ścieżki zawierają także połączone ze sobą kompozycje. Jednakże ogólne wrażenie pozostaje niezmienne: energia, energia, energia... I to nawet, gdy muzyka nieco się ścisza, gdy pojawiają się elementy o lirycznym charakterze. Wciąż gdzieś pulsuje skompresowana energia tych utworów. To nagranie pozwala przetrwać każdy mróz, nawet taki 20 stopniowy jak za oknem. Chce się tupać, krzyczeć i... być na takim koncercie. Genialny zespół, wspaniałych muzyków, nieco przypominający - jeśli chodzi o energetyczność gry - niegdysiejsze DKV Trio, choć... Choć być może, w nagraniach FME owej energii jest jeszcze więcej.

Jednak sama energetyczność tej muzyki nie wystarczyłaby, by spokojnie móc postrzegać tę płytę jako jedną z najlepszych, jakie zostały wydane w 2005 roku. Oprócz energetycznych solówek, funkującego basu, łomotu perkusji są tu zaskakujące zwroty akcji, abstrakcyjne linie melodyczne, niekonwencjonalna gra Nilssen-Love'a, zmieniające się instrumentarium. Czy czegoś zatem można chcieć więcej? Tak. Koncertu!

1.  Other Side Up / Boadas (for Joan Mir); 2.  Necessary? / Reset/Slip (for Eero Saarinen); 3.  Static (A Hundred Yards) Static (for Antoni Tapie); 4.  Broken (Sentence) Broken (for Shellac); 5.  Heavy Light (for Christian Wolff)