The Catastrophe of Minimalism

Autor: 
Andrzej Nowak (http://spontaneousmusictribune.blogspot.com/)
John Butcher / Damon Smith / Weasel Walter
Wydawca: 
Balance Point Acoustics
Data wydania: 
07.08.2017
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
John Butcher - saksofon sopranowy i saksofon tenorowy; Damon Smith - kontrabas; Weasel Walter - perkusja

Nowe wydawnictwo nie zawsze oznacza … nowe nagranie. Taka sytuacja ma miejsce w przypadku Katastrofy Minimalizmu, po części, dotyczy także drugiej z omawianych dziś płyt. Oto bowiem błyskotliwa, dalece swobodna improwizacja w składzie: John Butcher – saksofon tenorowy i sopranowy, Damon Smith – kontrabas (a także odrobina elektroniki) i Weasel Walter – instrumenty perkusyjne, zarejestrowana została w czerwcu … 2008 roku (koncert w Grand Oakland, Kanada). Płytę, jak najbardziej świeżą, dostarcza Balance Point Acoustic – 5 utworów, blisko 55 minut muzyki.

‎One. Start improwizacji wyznacza gęsty, soczysty tembr silnego kontrabasu Damona (on sam też jest … potężnie zbudowany). Tenor Johna jest rozwibrowany, a działania perkusjonalne Weasela, dla odmiany, dość delikatne i wysublimowane (za pełnym zestawem drummerskim, muzyk ten bywa ogniście wybuchowy!). Intro trwa niespełna trzy minuty.

Two. Ostry werbel i szczypta talerzykowania stanowi początek kolejnej improwizacji, już pełnowymiarowej w aspekcie czasowym. Krótkie solo perkusyjne zostaje zmysłowo skomentowane przez kontrabas. Saksofon pojawia się po 120 sekundach. To drastycznie zmutowany sopran (i tu, walory akustyczne są wyjątkowe). Muzycy improwizują w stanie permanentnego zwarcia. Akcja! Reakcja! Nie żałują energii, nie stronią od emocji na scenie. Smykowy kontrabas nabiera demonicznego wymiaru, drumming jest szybki, zwinny, nie mniej błyskotliwy niż rozpędzony saksofon. 6 minuta oznacza krok w doom improv. Oniryczna, zmysłowa, wstrząsająca narracja, który z każdą sekundą zagłębia się w ciszy.

Three. Powrót do krwistej dynamiki! Improwizacja leje się, jak niewystudzony napalm, który pali wszystko do gołej ziemi. Tenor Butchera jest agresywny, sekcja pędzi, jak szalona. Zgodnie z wyjątkowo udanym tytułem całej płyty, muzycy definitywnie stronią od zachowań minimalistycznych. Kontrabas rządzi i rozrywa struny ostrym smykiem. Tu także, 6 minuta oznacza zejście w cichsze rejestry. Wyrafinowana sonorystyka, to naturalna kolej rzeczy. Kilka minut zadumy i muzycy ponownie ruszają na wyprawę! Ta ma wyjątkowo free jazzowy wymiar, czemu sprzyja dynamiczny walking Smitha. Nie po raz pierwszy, nie po raz ostatni, Butcher schodzi na dalszy plan i daje się Jankesom wyszaleć. A Ci, jakby dostawali dodatkowy zastrzyk energii! Powrót saksofonu jest precyzyjny, szumi kropelkowo i zdaje się kiełznać ambicje partnerów. Piękny, sopranowy taniec, prawdziwie ptasia eskalacja. Dwudziestominutowa epopeja dobiega końca, a jej główną cechą charakterystyczną – ciągła zmiana biegu narracji. Na sam finał, liryczny dialog Johna i Damona.

Four. Odrobina wzajemnego siłowania się. Kontrabas brzmi jak piła mechaniczna, saksofon jak kosa, a drummer stawia upocone stemple. Dynamika rośnie, ekspresja leje się po ścianach, a jedyny, który nie milknie na całej płycie, to kontrabasista. Galop przy wtórze kropelkowej ekspozycji sopranu. Bodaj najszybszy fragment Katastrofy. Zdaje się także, iż Damon wreszcie podłączył swoje elektroniczne akcesoria. Groźne, soczyste tło dla improwizacji, i tak wprowadzonej bardzo nisko. Drżenie, które ostrzega przed konsekwencjami zaniechania. Ale nie na tej płycie! Solo Waltera, rodzaj bezczelnej odpowiedzi. Burza z piorunami, to z kolej efekt działań Smitha. W 10 minucie smykowa ekspozycja studzi emocje (by the way… sax milczy od dość dawna). Kontrabas zjeżdża na sam dół! Sopran powraca! Panowie czynią swoją powinność, zmysłowo dyskutując na niezobowiązujące tematy.

Five. Prychanie saksofonisty, trochę jak komentarz w kontekście brudnych paluchów kontrabasisty na skwierczących strunach, grających niczym dobosz na odpuście. Bystry free jazz! Konwulsje na zestawie perkusjonalnym! Baa, wszyscy muzycy zdają się szczytować w tym właśnie momencie! Stop w błyskotliwą sonorystykę znów jest mistrzowskim pociągnięciem! Ta, osadzona jest jednak w podskórnym rytmie, przez co finał tej dramatycznie dobrej płyty jest niecodzienny. Erupcja tenoru wieńczy dzieło! To bodaj pierwsze spotkanie muzyków w takim układzie personalnym. Wszakże poziom synergii wewnątrz tria, jakby zadawał kłam temu faktowi. Brawo!

1. An Illusionistic Panic Part 1; 2. A Blank Magic; 3. An Illusionistic Panic Part 2; 4. Modern Technology Fetishes; 5. Celebrating Barren Rooms