Muhal Richard Abrams Experimental Band - tak rodziła się Great Black Music

Autor: 
Maciej Karłowski
Zdjęcie: 
Autor zdjęcia: 
mat. prasowe (https://www.muhalrichardabrams.com/)

Association for Advancemant of Creative Musiacians (AACM), Art. Ensemble Of Chicago, Joseph Jarman, Roscoe Mitchell, Wadada Leo Smith, Steve McCall, George Lewis, Malachai Favors i wiele jeszcze innych nazw i nazwisk dziś stało się już symbolami chicagowskiej sceny. Zwłaszcza jej awangardowej odmiany. Ale tak naprawdę czy tak całkiem uprawnione jest rozdzielanie tamtejszego jazzowego środowiska na progresywne i maistreamowe, jazzowe czy bluesowe? W jakiś zadziwiający sposób wszelkie rodzaje muzyki łączą się w jednym bardzo swoistym i bardzo imponującym muzycznym języku. Zanim jednak świat zobaczył skrót AACM, zanim poznał kolorowy świat Art. Ensemble Of Chicago, zakochał się w białym kitlu Lestera Bowiego, uległ fascynacji nową muzyką Anthony’ego Braxtona na tamtejszej scenie od dawna działał artysta, którego nie będzie wielką przesadą nazwać ojcem drugiej chicagowskiej awangardy.

Muhal Richard Abrams! Pianista, kompozytor, nauczyciel, ale także postać mobilizująca dla całego młodego środowiska muzycznego czarnego Chicago lat 60. Dla całej późniejszej historii tamtejszego ruchu był on postacią kluczową. Według wielu to czym chicagowska scena jest dzisiaj i czym była przez ponad pięć dekad wzięło swój początek z zespołu, który założył na samym początku lat 60. ubiegłego wieku. Experimantal Band z czasem obrósł legendą. I nic w tym szczególnie dziwnego. W nim zaczynali swoje kariery Roscoe Mitchell, Jospeh Jarman. Tam kompozytorskie szlify odbierał Henry Threadgill i George Lewis, a regularnie grywali współzałożyciele AACM Jodie Christian i Phil Cohrane oraz cała niezliczona rzesza muzyków, którzy później już na własną ręką zaludnili amerykańską jazzową scenę.

 

U Abramsa często występowali po raz pierwszy przed większą publicznością. Skład Experimental Band nigdy jednak nie był stały. Zmieniał się i pod względem liczby muzyków, jak i instrumentarium. Nie miał też praktycznie żadnych sztywnych założeń formalnych, a rekrutacja do niego również nie była obostrzona precyzyjnie określonymi regułami. Każdy mógł spróbować z nim zagrać albo przynieść własną kompozycję i usłyszeć jak brzmi w różnych składach i różnych brzmieniach. Wielka artystyczna swoboda w kreowaniu muzyki wewnątrz bandu stała się jego ideologią. Ale też jak miało być inaczej? Jak może być inna droga by uwolnić w ludziach własną ekspresję i obudzić ducha wielkiej improwizacji.

 

Kiedy w 1962 powstawał Experimental Band sam Abrams zapewne nie wiedział tak do końca jakie muzyczne cele można zespołowi postawić. Można jednak przypuszczać, że wiedział ponad wszelką wątpliwość jakimi drogami podążać w procesie twórczym, aby muzyka grupy nie stała się nigdy banałem i miała swoją estetyczną wartość. To czym mógł być Experimantal Band zależało w ogromnej mierze od muzyków, którzy w jego szeregach chcieli się znajdować. I jeśli jesteśmy dziś w stanie wyliczyć nazwiska muzyków ważnych dla muzycznego pejzażu tamtych czasów, to także jesteśmy gotowi opowiedzieć jak mogły wyglądać składy zespołu Abramsa. Wielcy czarni, nie zawsze znani improwizatorzy, artyści poszukujący własnych kulturowych korzeni, ludzie chętnie iż powodzeniem redefiniujący siebie samych jako członków muzycznej i nie tylko muzycznej społeczności swoich czasów, w końcu też twórcy  gotowi podjąć wyzwanie napisania swojej historii i swojej muzyki od nowa, sięgając nie tylko do  gotowych, znanych stylistycznych schematów, ale łamać jej, przydawać im nowej ekspresji, reorganizować i składać już we własny głos.

 

Jaki więc był Experimental Band Muhala Richarda Abramsa? Miał bez wątpienia setki kolorystycznych odcieni. Bywał dziki jak Afryka, pełen gniewu jak czarna Ameryka, nasycony bluesem, ale także ciekawie przyglądający się wielkiej współczesnej muzyce europejskiej. Niekiedy brały w nim górę nieomal plemienne rytuały zapoznane w wyniku studiów nad muzyką afrykańskich przodków, kiedy indziej odzywały się echa ustabilizowanego mainstreamu, który świat już od dawna kochał i postrzegał jako jazz, jeden z najwspanialszych amerykańskich wynalazków. Gdzieś z pewnością silnie odbijała się freejazzowa rewolucja ze swoimi nowojorskimi ikonami Johnem Coltranem, Albertem Aylerem i Cecilem Taylorem. To jednak są tylko przypuszczenia. Być może nawet trafne, ale jednak tylko przypuszczenia. Do dzisiaj nie ma ani jednej płyty, na którą można byłoby się powołać próbując narysować portret zespołu. Czym był wiemy tylko z opowiadań naocznych świadków w tym muzyków, którzy na przestrzeni dekad bywali jego członkami.

I oto trafia się okazja żeby w tych przypuszczeniach i domniemaniach w jakiś sposób się upewnić. Żeby dostać dowód. Może nie ostateczny, bo przecież jakoś nikt nie kwapi się, aby przypomnieć tamte dawne i piękne czasy, ale jednak dowód.  Muhal Richard Abrams i Experimental Band przyjechał do Europy. Na jeden tylko koncert i wcale nie tak daleko od nas, do austriackiego Saalfelden. Pisaliśmy o tym, bo jak można było nie napisać, skoro nadarzyłą sięokazja na własne uszy doświadczyć ich muzyki, zobaczyć i posłuchać jak rodziła się historia Great Balck Music. (przeczytaj relację z koncertu)

Tymczasem dzisiaj Muhal Richard Abrams jest laureatem wieleu nagród BNY Mellon Jazz 2012, należy do downbeatowsiej Hall Of Fame, oraz cieszy się nagrodą NEA Jazz Masters, ma na swoim koncie wiele pięknych i inspirujących płyt. NIe któe nagrywane dla słynnej Black Saint Records, niektóre zwłaszcza te ostatnie, dla mniejszej ale sławnej PI RecordingsJest niemal samoukiem, który stał się nie tylko jednym z najważniejszych painistów amerykańskich, ale także kompozytorem kwartetów smyczkowych oraz wykładowcą w tak szacownych uczelniach jak uniwerystet Columbia, New England Conservatory, Banff Center, Syracuse University a także Sibelius Academy w Helsinkach. I w dalszym ciągu także muzykiem, który przez całe swoje 85 lat życia nigdy nie odwiedził Polski, Dziwne, że tak się stało. Dziwne, że choć jego muzyczne dzieci, które tak często bywały stałymi gośćmi polskich festiwalowych scen nigdy nie obudziły w polskich organizatorach życia koncertowego pragnienia, aby na własne uszy i oczy spotkać tego, o którego wszystko się zaczęło. Jeszcze nie dawno pisaliśbyśm z nadzieją, że kiedyś się to zmieni. NIestety nie zmieni się. 29 paździrnika 2017 Muhal RIchard zmarł.