Jazz Jantar 2012: Tymon - człowiek, który umie podzielić publiczność.

Autor: 
Piotr Jagielski
Zdjęcie: 

Z Tymonem Tymańskim są same problemy. Z jednej strony nie sposób odmówić mu talentu, dowcipu, inteligencji i zaangażowania w kreowanie – czegokolwiek, Tymon bowiem jest artystą wszechstronnym i do jazzu jedynie się ogranicza. Tym bardziej, że za „jazzem” nie przepada, kojarząc ten termin raczej z wizją starszych panów, przygrywających sobie delikatnie i rozwodzących się we wspomnieniach o złotych czasach radia. Tymański przypomina raczej polski odpowiednik Franka Zappy – stara się nie zatrzymywać, stale eksperymentować i kombinować. I prześmiewać. Tymon jest prześmiewcą i uprawia w swojej sztuce satyrę. Brał udział w niezliczonej – dlatego ograniczę się jedynie do najważniejszych – ilości projektów i projekcików. Muzycznych, filmowych, literackich, ogólnie kulturalnych. Współtworzył takie grupy jak Miłość, Kury, Czan, Tymon i Trupy, Tymon & The Transistors czy Jazz Out. Gdzie więc tkwi problem? Zdaniem wielu w przypadku gdańskiego artysty satyra niebezpiecznie często zamienia się w rechot, a żarty błyskotliwe przeplatają się z poczuciem humoru raczej kloacznym. To kwestia smaku.

Zarzuca mu się rozmienianie talentu na drobne i roszczenie sobie pretensji do bycia „sumieniem polskiego jazzu”, podczas gdy coraz bardziej brakuje dowodów jego niepospolitego talentu. Co by nie mówić – sam fakt, że Tymon Tymański jest postacią tak kontrowersyjną, działa na jego korzyść. Nie da się jednak nie docenić roli jaką odegrał w rozwoju dzisiejszego oblicza polskiego jazzu. Pardon, yassu – Tymon jest ojcem-założycielem tego terminu, oddzielającego skostniałą tradycję od nowoczesnego podejścia do sprawy.

Ryszard „Tymon” Tymański urodził się w Gdańsku w 1968 roku i gdzieś w drugiej połowie lat 80. rozpoczął swoją przygodę z muzyką. Wpierw jako wokalista i basista, następnie już jako pełnoetatowy kontrabasista. W 1993 roku nagrał pierwszą płytę jako członek zespołu Miłość, w skład którego wchodzili jeszcze perkusista Jacek Olter, pianista Leszek Możdżer oraz saksofoniści Maciej Sikała i Mikołaj Trzaska. Później gościnnie do grupy dołączył sam Lester Bowie z chicagowskiego Art. Ensemble of Chicago, który w wywiadach podkreślał dojrzałość młodych muzyków z Trójmiasta. Miłość nagrała sześć krążków i ostatecznie zakończyła działalność w 2002 roku po tragicznej śmierci Jacka Oltera.

W 1998 roku Tymański nagrał jedną z najważniejszych polskich płyt lat 90. – „P.O.L.O.V.I.R.U.S.” z zespołem Kury. Był to drugi krążek formacji, jednak dopiero ten przyniósł ogólnokrajowy sukces, dzięki utworom „Śmierdzi mi z ust”, „Szatan”, „Jesienna deprecha” i „Nie mam jaj”. Tymański bawił się muzyką i bawił się nią bardzo umiejętnie. Album przypominał stylistyczną gimnastykę rodem z „Freak Out!” Zappy, wyśmiewając większość gatunków muzycznych. Tymański wyrósł na genialnego karykaturzystę, zyskał nawet poparcie muzycznego establishmentu. Z Kurami Tymański nagrał cztery płyty, ostatnia „100 lat undergroundu” nawiązywała stylistycznie do hip-hopu i rapu.

W ciągu ostatnich lat Tymański realizuje symultanicznie kilka projektów, grając na przemian na basie i na gitarze. Jedną z najciekawszych formacji jest Tymon & The Transistors, która wsławiła się skomponowaniem muzyki do głośnego filmu „Wesele” Wojciecha Smażowskiego. Ostatnio można go było oglądać w towarzystwie Yass Out, wykonującego własne interpretacje utworów Theloniousa Monka oraz błaznującego z Morettim i Maseckim, udając że grają standardy. Pewnie coś przegapiłem, w przypadku tego muzyka ciężko jest być na bieżąco. Nawet nie będę próbował odgadnąć, co Tymański zaprezentuje przy następnej okazji ale jest ogromna szansa, że znów podzieli publiczność. Podczas tegorocznej edycji festiwalu Jazz Jantar Tymon wystąpi w duecie mistrza bluesa akustycznego Romana Puchowskiego z gościem specjalnym perkusistą Grzegorzem Grzybem.