Gerald Clayton: Tradycja. Innowacja. Harmonia

Autor: 
Maciej Krawiec
Zdjęcie: 
Autor zdjęcia: 
Ben Wolf

Gdy kilka lat temu na pewnym polskim festiwalu znany i lubiany konferansjer zapowiadał odbywający się w ramach cyklu „Nadzieje jazzu” koncert zespołu 30-letniego trębacza, podzielił się ze słuchaczami myślą, iż określenie „nadzieja” jest w tym wypadku niestosowne. Ów trębacz był bowiem już uznanym w środowisku jazzmanem, liderem bardzo dobrego zespołu świetnych instrumentalistów i cenionym muzykiem sesyjnym. Takiego błędu kategoryzacji na pewno żaden zorientowany w branży szef festiwalu nie popełni w przypadku 30-letniego Geralda Claytona. Trzy nominacje do Nagrody Grammy, trzy bardzo dobrze przyjęte albumy autorskie oraz udział w dziesiątkach projektów czołowych muzyków jazzowych stanowią niezbite dowody na to, że „nadzieje” pianista ten już dawno zaczął spełniać.

Clayton urodził się w holenderskim Utrechcie, zaś dorastał w Południowej Kalifornii. Kluczowe znaczenie w jego muzycznym rozwoju miał ojciec - John Clayton: basista i współzałożyciel takich grup, jak Clayton-Hamilton Jazz Orchestra czy The Clayton Brothers. Poza domem rodzinnym Gerald edukację pobiera w Los Angeles County High School for the Arts oraz na wydziale jazzu University of Southern California. W 2006 roku zajmuje drugie miejsce na słynnym Konkursie Pianistów Jazzowych Instytutu Theloniousa Monka.

Po tym prestiżowym wyróżnieniu bieg zawodowych wydarzeń w życiu Claytona znacząco przyspiesza: pianista przeprowadza się do Nowego Jorku, bierze udział w sesjach nagraniowych Roberty Gambarini oraz Diany Krall, wyrusza w pierwszą trasę z kwintetem Roya Hargrove'a. Od tamtej pory regularnie zasila szeregi grup – na albumach bądź na koncertach – takich artystów, jak właśnie Hargrove, Terri Lyne Carrington, Charles Lloyd czy kwintetu The Clayton Brothers. To jego wkład w ten ostatni zespół, prowadzony przez wspomnianego już Johna Claytona oraz jego brata Jeffa, saksofonistę, przyniósł pianiście w 2011 roku nominację do Nagrody Grammy: w kategorii „najlepsza jazzowa kompozycja instrumentalna” za utwór „Battle Circle” z albumu „The New Song and Dance”.

Dwie pozostałe nominacje do złotego gramofonu zawdzięcza już swojej samodzielnej działalności. Już w 2009 wydał pierwszą płytę swojego trio pt. „Two-Shade” w składzie Joe Sanders na kontrabasie oraz Justin Brown na perkusji. Pianista nominowany został za „najlepsze improwizowane solo jazzowe” w nagranej na tym albumie oryginalnej wersji „All of You” Cole'a Portera. Z Sandersem i Brownem Clayton gra od tamtej pory regularnie; na koncertach mówi o nich: „to bliscy przyjaciele, którzy potrafią czytać w moich myślach”. Z nimi także nagrał kolejne wydawnictwo „Bond: The Paris Sessions”, które przyniosło pianiście nominację w kategorii „najlepszy jazzowy album instrumentalny”.  Jego ostatnia płyta – „Life Forum” – nagrana została z tą samą sekcją, zaś do składu dołączyli m.in. Gretchen ParlatoAmbrose Akinmusire.

Dziennikarze piszący o Claytonie podkreślają zarówno jego doskonałą orientację w jazzowej tradycji – na co jednym z dowodów jest chętne interpretowanie przez niego utworów Gillespiego, Golsona czy Portera – jak i jego wielki talent kompozytorski. Stąd repertuar jego koncertów stanowi zwykle połączenie obu tych zainteresowań pianisty. Clayton jest bowiem zdania, że tradycja i innowacja mogą żyć w harmonii, zaś on jest daleki od przywiązywania się do jednego muzycznego idiomu: „skupiam się na tworzeniu szczerych muzycznych wypowiedzi i współpracy z ludźmi, których spojrzenie na muzykę jest zbieżne z moim”.

W ramach nadchodzącego festiwalu Warsaw Summer Jazz Days Clayton zagra ze swoim stałym trio. Po niedawnym koncercie w Rochester pisano, iż jego występ był „objawieniem utwierdzającym słuchaczy w zamiłowaniu do muzycznych odkryć”. Oby warszawska publiczność była podobnie pokrzepiona jego sztuką.