Ernst Reijseger – współczesny wiolonczelista

Autor: 
Marta Jundziłł
Zdjęcie: 
Autor zdjęcia: 
mat.promocyjne

Klasycznym wiolonczelistom trudno uciec od skojarzeń z symfoniami Brahmsa i późno romantycznej obsady orkiestrowej. W jazzie, w przypadku wiolonczeli, trudno o jakiekolwiek skojarzenia, w ogóle. To instrument zazwyczaj używany do projektów eksperymentalnych, jako interesujący dodatek do instrumentarium. Dzisiejsze 67 urodziny Ernsta Reijsegera – holenderskiego wiolonczelisty, to doskonała okazja by przyjrzeć się możliwościom barwowo – artykulacyjnym tego niezwykle pięknego instrumentu, w rękach niezwykle utalentowanego kompozytora i instrumentalisty.

Ernst Reijseger, wraz ze swoim trio występował w 2015 roku na sopockim festiwalu Adama Pierończyka – Sopot Jazz Festiwal. Grał tego samego dnia, co objawienie amerykańskiej młodej sceny -  Ambrose Akinmusire. Wówczas to, 90 procent przybyłych tego wieczoru na koncert,  pierwszy występ traktowało wyłącznie jako support. Publiczność nie spodziewała się za wiele, pierwszy koncert traktując wyłącznie jako umilenie oczekiwania, na finałowy występ młodego trębacza. Wszystko zmieniło się już po pierwszej kompozycji Reijserger/ Fraanje/ Mola. Panowie zademonstrowali romantyczne, piękne kantyleny na głos, wiolonczelę i fortepian. Zaserwowali Sopotowi dawkę solidnych emocji, opartych na wzruszeniu, melodyjnej czułości i kontemplacji. Ich płyty po koncercie rozeszły się po trzech minutach.

W tym składzie Reijseger współpracuje od ponad siedmiu lat. Towarzyszy mu senegalski pieśniarz i perkusista Mola Sylla, oraz holenderski pianista Harmen Fraanje. Muzycy wspólnie nagrali ścieżki dźwiękowe do kilku filmów Wernera Herzoga (między innymi wyprodukowanego przez Davida Lyncha „My Son, My Son, What Have Ye Done”). Trio Reijsegera jest genialne w swojej prostocie. Wykorzystuje wszystkie atuty akustycznych instrumentów, budując atmosferę intymną, skupioną na emocjach, a nie, wirtuozowskich popisach i dzikich, niezrozumiałych improwizacjach.

 

Ernst Reijserger potrafi jednak improwizować, jak mało który wiolonczelista. Dał temu świadectwo w swoich pierwszych, eksperymentalnych składach, wykonujących muzykę współczesną, w latach 80. XX.wieku: Guus Janssen Septet ,  The Amsterdam String Trio. Ale najważniejszą współpracą dla rozwoju stylu improwizacji Ernsta była współpraca z amerykańskim perkusistą - Gerrym Hemingwayem (trio, kwartet, kwintet). Wraz z Gerrym Hemingwayem, rok temu Ernst Reijseger obchodził 25 lecie współpracy, z tej okazji panowie wyruszyli w trasę koncertową, po całej Europie. Kolejnym,  eksperymentalno - jazzowym składem, który zdecydował się na stałą współpracę z tym niekonwencjonalnym instrumentalistą jest Clusone Trio. Zespół nagrywał ze sobą blisko 20 lat, czego owocem było sześć kipiących improwizacyjną świeżością albumów.

Ernst Reijseger gra na pięciostrunowej wiolonczeli, która została skonstruowana specjalnie na jego potrzeby.  Holender trzyma ją standardowo w pionie, a także w poziomie – niczym gitarę. Na pytania, dotyczące jego wizji współczesnej muzyki odpowiada zawsze konsekwnetnie: musi być bezpośrednia i szczera. Z okazji, 65. urodzin, życzymy więc by twórczość Ernsta Reijsegera zawsze była tak autentyczna, jak przez ostatnie 40 lat jego kariery.