Co przyniósł 2016? Subiektywne podsumowanie minionego roku Marty Jundziłł

Autor: 
Marta Jundziłł
Zdjęcie: 

Rok 2016 był bardzo bogaty w wydarzenia, ciekawe projekty i przede wszystkim świetne muzyczne wydania. Nie chcę robić rankingów i wskazywać TOP 10 najlepszych jazzmanów, koncertów czy płyt roku 2016 roku. Nie czuję się do tego upoważniona. Poza tym, takie zestawienia nie mają większego sensu, a w perspektywie kilku lat wydają się śmieszną listą z powtarzającymi się nazwiskami, o przypadkowej kolejności. W związku z tym, wszystkie opisane poniżej wydarzenia, traktuje jako komplementarną całość – jeden wielki złoty medal w kategorii muzyka 2016.

W 2016 wielu artystów wykonało zaskakująco twórczo manewry. Mam tu na myśli przede wszsytkim Nitaia Hershkovitza. Podopieczny Avishaia Cohena (dotychczas nagrał z nim Duende (2012), Almah (2013), a także ostatni album tria Cohena From Darkness (2015)) wydał swój pierwszy autorski album – I asked You A Question. Preferencje elektroniczne Nitaia (długo skrywane pod akustycznym graniem w różnych projektach) wreszcie ujrzały światło dzienne. Na płytę, Nitai Herskovitz zaprosił doskonałych gości poruszających się na co dzień po różnych gatunkach muzycznych (między innymi Kurt Rosenwinkel, Amir Blesler, czy Georgia Anne Muldrow). Taki zabieg z pewnością pogłębia stylistyczną heterogeniczność, która jest wielkim atutem albumu. I Asked You A Question to świetny debiut Nitaia Herskovitza w roli lidera, producenta, wokalisty (pierwszy utwór na płycie – „Robin”), pianisty, klarnecisty... Eklektyczna, rozwojowa i bardzo energetyczna muzyka, która na szczęście wychodzi poza wszelkie ramy.

Drugą osobą, która w 2016 pokazała swoje nowe muzyczne oblicze, jest Esperanza Spalding. Jej piąty album - Emily’s D+Evolution to zaprzeczenie dotychczasowego wizerunku wyważonej, subtelnej kontrabasistki ceniącej lekkie wokalizy. Płyta posiada elektroniczną bazę, rockowe elementy, jazzowe linie melodyczne i zaawansowaną harmonikę. Emily’s D+Evolution otwiera więc nowy, pasjonujący rozdział w twórczości czarującej Amerykanki.

Również nasz rodzimy rynek muzyczny może pochwalić się nieoczekiwanymi produkcjami w roku 2016. W tej kategorii na przód wysuwa się Dominik Bukowski i album Sufia, nagrany wraz z Amirem ElSaffarem. To zbiór jazzowych, improwizowanych interpretacji ludowych pieśni Oskara Kolberga. Arabskie skale, polirytmie, zaawansowana egzotyka brzmienia w połączeniu z polskim folklorem to absolutny strzał w dziesiątkę. Sufia to moja ulubiona z dotychczasowych produkcji gdańskiego wibrafonisty. 

W Polsce najwięcej nowych tendencji oczekuje się od młodej sceny jazzowej, a ta nigdy nie zawodzi. W tej kwestii rok 2016 niczym nie odróżnia się od swoich poprzedników (i z pewnością następców). Młodzi muzycy tworzą, nagrywają, koncertują i wygrywają konkursy, pokazując przy tym jak wiele w mają do powiedzenia w kwestiach muzycznych. W minionym roku dla mnie byli to głównie: Trio Szymona Miki – Unseen, Kamil Piotrowicz Sextet – Popular Music,  Paweł Wszołek – Faith. Ale ze względu na swoje dokononia w roku 2016 zasługują też ci, których muzyczna ścieżka jest nieco bardziej przetarta: Michał Wierba i jego najnwoszy album: Body Language. Wszystkie te albumy wymagają oczywiście osobnej recenzji. Unseen ze względu na nastrojowość brzmienia i cenny minimalizm, Popular Music – kompozycyjne multi płaszczyzny, Faith – osobistą narrację i czytelność formy, Body Language- dojrzałość aranżacyjną, świetnie dobrane instrumentarium i stylistyczną mnogość. Wszystkie powyższe produkcje, przede wszystkim łączy muzyczna rześkość i poczucie nieustępującej rozwojowości, tak ważnej dla młodej sceny.

Występem na żywo, który zasługuje na wyróżnieie w roku 2016 jest kameralny koncert niepozornego duetu: Sary Serpy i Andre Matosa, podczas Sopot Jazz Festivalu. Subtelne wokalizy przy akompaniamencie jazzowej gitary, to pomysł klasyczny i raczej sprawdzony. Przy czym w wykonaiu Portugalczyków odznaczał się wykonawczą zwinnością i niebywałą finezją. Prezentowali głównie materiał ze swojego najnowszego albumu All The Dreams (2016) – poetyckie zestawienie na moment zostało urozmaicone przez Atom String Quartet, który znacznie urozmaicił występ duetu.

Rok 2016 jest rokiem szczególnym z jeszcze jednego względu. 50 lat wcześniej, w 1966 Wayne Shorter nagrał legendarne Footprints. Album Adams Apple (na którym znajduje się ten standard) to dla mnie zbiór wyjątkowy. W rodzinnych odtwarzaczach grał często i głośno jeszcze długo przed moimi narodzinami. I nadal gra. To płyta, która dzięki mojemu Ojcu zawsze kojarzyć będzie mi się z jazzem. 50 lat po wydaniu tego legendarnego albumu zastanawiam się, co muzycznie dał mi rok 2016 i czy któryś z projektów minionego roku będzie tak długo i intensywnie oddziaływać na mnie jak Adams Apple Shortera. Bo właściwie... czemu miałoby tak nie być?