Pianohooligan w aurze dźwięków

Autor: 
Alicja Dylewska

7 lipca w Montreux nasz utalentowany pianista Piotr Orzechowski zasiadł przy fortepianie i oczarował jury swoją grą podczas 13. Parmigiani Montreux Jazz Solo Piano Competition. Jutro zapewne wspominać będzie ten niezwykły dzień, a dzisiaj zgodził się opowiedzieć nam nieco o sobie i swoich fascynacjach.

Jazzarium.pl: Jaka jest Twoja historia z muzyką i jak dotarłeś do jazzu?

Piotr Orzechowski: Od najmłodszych lat miałem do czynienia z domownikami, którzy ciągle ćwiczyli i koncertowali dbając jednocześnie o moją edukację muzyczną. Zostało mi więc dane ich słuchać, podpatrywać i wyciągać wnioski na przyszłość każdego dnia. Rodzice codziennie szkolili mój słuch, uczyli pierwszych utworów na fortepianie czy keyboardzie. Wynikiem takiego trybu pracy już jako 6-latek zacząłem wygrywać konkursy, grając swoje własne kompozycje. Jednak oprócz ducha walki tchnęli we mnie sposób patrzenia na muzykę, podchodzenia do niej jak do głównej rozrywki od lat wczesnego dzieciństwa aż do teraz. Ojciec wymyślił, że moją formą wypowiedzi w przyszłości może być jazz, wiedział bowiem na ile ona pozwala. W dniu moich narodzin puścił mi "Birdland" z oryginalnej kasety Weather Report. Teraz czuję, jakby potem wszystko było już "z górki" - po prostu poczułem, że improwizacja czy kompozycja są dla mnie w życiu najważniejsze.

Jazzarium.pl: Jaka muzyka, muzycy Ciebie inspirują zarówno w jazzie jak i poza tym gatunkiem?

P.O.: Można powiedzieć, że wpływy muzyki klasycznej są dla mnie równie ważne, co sam jazz. Sam czuję się improwizującym, klasycznym pianistą, grającym jazz, a także inne gatunki muzyki. Codziennie studiuję Beethovena,  Skriabina, Szostakowicza, czerpię z ich zdobyczy harmonicznych  rozbudowując osobowość muzyczną i logikę koncepcyjną. Analizuję dzieła moich klasycznych mistrzów ponieważ sam jazz by mi nie wystarczył. Daje możliwość nieskrępowanej wypowiedzi emocjonalnej, lecz aby wypowiadać się nie tylko w stylistyce jazzowej, oprócz nauczenia się rodzimego języka jazzu trzeba poznawać jak najwięcej innych gatunków muzyki. Postawiłem sobie więc za zadanie grać z wnętrza, poszerzając równocześnie spektrum stylistyk, w których będę się poruszał. Słucham nowoczesnej muzyki klasycznej, elektronicznego ambientu, ambitnego rocka - muzyki, która mnie zmienia i uczy nowych rozwiązań.

Jazzarium.pl: Którzy ze znanych pianistów jazzowych znacząco wpłynęli lub też nadal  mają wpływ na Twoje postrzeganie tego gatunku? Czerpiesz z tradycji, czy skłaniasz się  bardziej ku współczesnym topowym wykonawcom jazzowym?

P.O.: Wpływ mają na mnie zarówno pianiści klasyczni, jazzowi, co i klawiszowcy innych styli muzycznych. Z tych największych nazwisk mógłbym wymienić dwóch potężnych niewidomych pianistów Tete Montoliou i Lennie Tristano. Myślę, że od nich wziąłem do swojego stylu najwięcej, jednak oczywiście zachwycałem się wielokrotnie innymi pianistami takimi jak Barry Harris,  Paul Bley czy Herbie Hancock. Jeśli jednak mowa o wpływach to muszę jeszcze dodać tu takich mistrzów fortepianu jak Alexander Skriabin, czy Fryderyk Chopin - ich zasługi w mojej pianistyce również są nieocenione.

Jazzarium.pl: Dlaczego zdecydowałeś się  przystąpić do konkursu w  Montreux?

P.O.: Tak się jakoś złożyło, że z każdego większego konkursu zespołowego zawsze przywoziłem wyróżnienia indywidualne. Czy to Jazz Juniors, Jazz nad Odrą, czy Krokus Jazz, za każdym razem uświadamiano mi, że jestem indywidualnością. To dało mi do myślenia i uznałem, że powinienem skoncentrować się na grze solistycznej. Zrobiłem sobie kilkuletnią przerwę od konkursów, otworzyłem się na różne gatunki muzyczne i szeroko pojętą sztukę. Zrozumiałem wówczas, że tak naprawdę zaczynam otwierać się na siebie i odnajdywać swoją prawdziwą osobowość muzyczną, którą jestem gotów ukazywać na wielkich salach koncertowych. Z takim właśnie przeświadczeniem pojechałem do Montreux, a wygrana uświadomiła mi, że granie solo na fortepianie stało się niepostrzeżenie moją główną formą wypowiedzi - cieszę się, że poziom mojej gry został zatwierdzony na jednym z najbardziej prestiżowych konkursów.

Jazzarium.pl: Grand Prix w tak prestiżowym konkursie, jakim jest Parmigiani Montreux Jazz Piano Competition, stanowi o wysokim poziomie i indywidualizmie wykonawczym. Jakimi utworami zaintrygowałeś jury? 

P.O.: Z racji bardzo wysokiego poziomu konkurencji uznałem, że najwłaściwszym wyborem będą moje własne kompozycje. Są to utwory trudne, przesiąknięte moimi inspiracjami - muzyką renesansową, Skriabinem,  Milesem Davisem, nowoczesną muzyką elektroniczną. Uznałem, że właśnie w nich najpełniej oddam to, czego wszyscy ode mnie tam oczekiwali. Jeśli sięgałem po standardy, to albo te najstarsze, albo właśnie Milesa. Ze swoich kompozycji, które zagrałem podczas konkursu, mogę wymienić takie tytuły, jak Hopasa, Estampida, czy Madrygał.

Jazzarium.pl: Jaki poziom, w Twoim odczuciu, prezentowali rywalizujący wykonawcy? Czy poziom oraz różnorodność, które zaprezentowali w Twoim odczuciu były wyrównane i zupełnie nie spodziewałeś się takiego wyniku?

P.O.: Wiedziałem, że podczas półfinału konkursu zaprezentują się pianiści z różnych stron świata. Miałem również świadomość, że większość z nich to indywidualności jazzowe; niekiedy artyści promujący muzykę ludową swoich krajów lub repertuar wielkich mistrzów. Nie przypuszczałem jednak, że poziom będzie aż tak wysoki! Każdy z nich miał do przekazania swoją opowieść muzyczną - w większości byli to dojrzali, bezkompromisowi artyści, którym granie solistyczne przychodzi z łatwością. Przede wszystkim byli dużo bardziej doświadczeni scenicznie ode mnie. Byłem najmłodszym uczestnikiem konkursu, więc czułem, że rywalizuję ze starszym pokoleniem pianistów jazzowych. Jednak jury niejednokrotnie podkreślało, że sukces zawdzięczam swojej ciekawej osobowości i wyjątkowej wrażliwości muzycznej, a te z moich atutów znałem już wcześniej i przypuszczałem, że mogą pomóc mi zaistnieć na konkursie.

Jazzarium.pl: Czy uzyskanie pierwszej nagrody pomoże Tobie w realizacji marzeń, którym wcześniej z jakichkolwiek względów nie był o dane zaistnieć?

P.O.: Planuję wkrótce nagrać nowy autorski materiał, a na to na pewno będą potrzebne pieniądze. Przyjechałem ze Szwajcarii z dużą sumą i jeśli ten cel nie pochłonie jej całej, zachowam resztę na potrzeby kolejnych nagrań. Traktuję tę nagrodę jako zobowiązanie do ciężkiej pracy, która może teraz mieć jeszcze bardziej namacalny cel. Chyba całe środowisko jazzowe zdaje sobie sprawę z rangi i prestiżu, jaki ma ten konkurs, wygrana w takich okolicznościach wydaje się więc wielkim krokiem naprzód, otwarciem się na zupełnie inne, szersze możliwości. Zdobycie pierwszego miejsca w Montreux było moim największym marzeniem, więc trudno mi teraz zastanawiać się nad realizacją następnych.

Jazzarium.pl: Nagrodą w konkursie jest m.in. sesja nagraniowa w Balik Farm Studio. Czy wiesz, kiedy wejdziesz do tego studia i czy masz już jakiś pomysł na materiał?

P.O.: Sesja nagraniowa solo w Balik Farm Studios to bardzo miły gest ze strony organizatorów konkursu. Możliwość tygodniowego nagrania autorskiego materiału w pięknej szwajcarskiej scenerii studia będzie dla mnie czystą przyjemnością. Myślę, że zarejestruję tam moje własne kompozycje tak, aby stali bywalcy festiwalu kupując płytę w następnych latach mogli usłyszeć coś zupełnie nowego, stymulującego wyobraźnię muzyczną. Jak mi powiedziano, nagranie w Balik odbędzie zimą tego roku.

Jazzarium.pl: Czym będziesz chciał zaskoczyć polską scenę jazzową?

P.O.: Patrząc na całą sytuację z boku, myślę, że największym zaskoczeniem może być moja szczerość, z jaką tworzę i wykonuję muzykę. Staram się wsłuchiwać w siebie i konsekwentnie realizować swoje pomysły. Idę pod prąd, staram się burzyć pewne ugruntowane skojarzenia: od stereotypu jazzowego pianisty, przez ograniczone zasady harmonii rozrywkowej, po standardowe pojęcie performance’u muzyka improwizującego. Zarówno w życiu, jak i w muzyce jawnie przeciwstawiam się ogólnie przyjętym wzorom zachowań i normom artystycznym, ponieważ najczęściej wyznaczają one ‘naturalne’ granice twórczości, które tak naprawdę nie powinny istnieć.

Jazzarium.pl: Poczyniłeś wraz ze znajomymi serię krótkich filmów, w których również można Ciebie obejrzeć. Czy myślałeś o tym, by w przyszłości komponować muzykę filmową?

P.O.: Oczywiście i takie przypadki są już udokumentowane. Napisałem muzykę do paru moich filmów, w tym do Ziemi Urojonej, za który to dostałem pierwsze miejsce na Festiwalu Filmów Andrzeja Wajdy. Uwielbiam kręcić filmy, a pisanie do nich muzyki wydaje mi się czymś zupełnie naturalnym, nieraz koniecznym. Jest to tak zwana ‘muzyka zdarzeń’, jaką również uprawiam w grze solistycznej. Kto wie co przyniesie przyszłość - jestem otwarty na nowe formy twórczości.

Jazzarium.pl: Tradycją Montreux Jazz Festival jest zaproszenie zwycięzcy do udziału w koncercie gwiazd. Skomponujesz coś specjalnie na tę okazję?

P.O.: Zagrać na Montreux Jazz Festival 2012 w roli gwiazdy to dla mnie prawdziwy zaszczyt. To na prawdę pięknie położone miasto, a kilkupokoleniowa publiczność zaskakuje inteligencją muzyczną i wysoką kulturą osobistą. Na pewno będę starał się przemycać tam swoje własne utwory, pokazać coś zupełnie świeżego. Często, gdy w moim życiu zdarzają się ważne rzeczy wpada mi do głowy nowy utwór. Może tak będzie i tym razem.

Bardzo dziękuję i życzę w pełni satysfakcjonujących sytuacji muzycznych.