Matthew Shipp – Zero najnowszy album w dźwiękach i słowach

Autor: 
Redakcja, mat. pras.

Na początku swojej artystycznej kariery Matthew Shipp – jeden z najwybitniejszych żyjących pianistów jazzowych, odmawiał nagrywania albumów solo. Tłumaczył to tym, że nie jest jeszcze gotowy na taki krok. Aż tu nagle w 1995 roku, a więc na długo zanim Shipp opisany został jako depozytariusz Świętego Graala jazzu ukała się płyta Symbol Systems, nagrana nie z artystycznego zamysłu, ale dlatego, że mający towarzyszyć inny muzyk nie przyszedł na sesję.

Od tamtego czasu dyskografia pianisty zaludniła się recitalowymi solowymi, z czasem jego styl bardzo okrzepł,  formuła stała się jednym ze znaków rozpoznawczych fortepianowej sztuki Amerykanina. Jego recitale solo to jedne z najwyżej cenionych w dzisiejszym jazzie, a słynny krytyk Howard Reich z Chicago Tribune tak pisał o jednym z nich - "W świecie jazzu nie brakuje świetnych pianistów, ale tych, którzy potrafią utrzymać uwagę słiuchacza w rozbudowanym recitalu fortepianowym nigdy nie było za wielu. A zaledwie kilku ma dar nasycenia swoich muzycznych monologów informacją, dramaturgią i swobodnym przepływem myśli, taki jak Matthew Shipp”.

Najnowszy zatytułowany „Zero” wpisuje się w tę tradycję. Wydawnictwo zaplanowano jako dwupłytowe i wydane zostało przez legendarną oficynę ESP Disk. Pierwszy dysk zamiera zestaw jedenastu kompozycji, drugi, dołączany tylko do pierwszych 800 egzemlarzy tytułu również ponad godzinny speach, jaki Matthew Shipp wygłosił w nowojorskim klubie The Stone.

Tagi: