Mateusz Smoczyński - Berek - 10 years after...

Autor: 
Redakcja (materiały wydawcy)
Autor zdjęcia: 
mat. promocyjne

Mateusz Smoczyński powraca ze swoim kwintetem! Jest to formacja, z którą dokładnie 10 lat temu nagrał swój debiutancki album. Po kilku latach dzielenia czasu między kontynentami – pobyt Mateusza w Stanach Zjednoczonych i współpraca m.in. z Turtle Island Quartet, nadszedł czas, aby zebrać swoje dotychczasowe doświadczenia i ponownie wydać autorski projekt.

Na 3 płycie kwintetu znajdują się kompozycje lidera, oraz jego brata – Jana Smoczyńskiego. Album zawiera wiele nawiązań do polskiej muzyki ludowej, amerykańskiego folku oraz muzyki klasycznej. Mateusz wykonuje swoje partie na skrzypcach oraz na instrumencie bardzo wyjątkowym i w Polsce praktycznie nieznanym – skrzypcach barytonowych. W skład zespołu wchodzą najwybitniejsi polscy muzycy jazzowi – Konrad Zemler na gitarze, Jan Smoczyński na fortepianie, Wojciech Pulcyn na kontrabasie oraz Michał Miśkiewicz na perkusji.

Płyta została zarejestrowana w grudniu 2016 roku, kilka miesięcy po wygranej Mateusza Smoczyńskiego w Międzynarodowym Jazzowym Konkursie Skrzypcowym im. Zbigniewa Seiferta. Premiera albumu - 28 kwietnia podczas festiwalu Jazz nad Odrą we Wrocławiu. 

Z materiałów wydawcy i liner note pióra Rocha Sicińskiego dowiadujemy się także, że:

Z projektami autorskimi bywa tak, że lider otrzymuje tyle, na ile się odważy. Mateusz Smoczyński odważył się zrobić najbardziej osobisty album w karierze i choć nie unika czerpania z wielu muzycznych źródeł to należy jasno stwierdzić, że „Berek” jest wypowiedzią czysto autorską. Kwintet to po prostu podwórko Smoczyńskiego. Teren prywatny, na który zaprosił pianistę, brata i współautora kompozycji – Jana Smoczyńskiego, gitarzystę – Konrada Zemlera, kontrabasistę – Wojciecha Pulcyna oraz perkusistę – Michała Miśkiewicza. Choć odpowiedzialność spoczywa na barkach lidera, to z takimi muzykami ryzyko potencjalnych potknięć zostało sprowadzone do minimum.
Czego można spodziewać się po autorskim projekcie Mateusza Smoczyńskiego? Jego wszechstronność pozwala mnożyć domysły i oczekiwania Słuchaczy. W przypadku „Berka” ciężko powiedzieć, że doświadczamy zwyczajnej rejestracji konkretnego momentu w artystycznym życiu lidera, zdecydowanie bliżej tu do podsumowania dłuższego etapu kariery na jednym krążku. Choć na kompleksowe artystyczne résumé w wypadku Mateusza jest zdecydowanie za wcześnie to słyszymy muzyczną opowieść o ostatnich – jakże intensywnych – latach jego muzycznej drogi. Otrzymujemy złożoną historię, pełną nawiązań do bluegrassu, europejskiej muzyki klasycznej, zaśpiewów polskiej muzyki ludowej, czy charakterystycznych seifertowskich fraz.
Na szczęście nie jest to zwykła synteza inspiracji lidera, czy patchworkowy produkt niespójnych koncepcji. Przecież znać biegle dany język, a potrafić w nim powiedzieć coś mądrego, to dwie fundamentalnie różne rzeczy. Nad gatunkowym kolażem dominuje indywidualny sposób wypowiedzi Smoczyńskiego i świetnie zgrany zespół, co powoduje, że zabawa stylami szybko odchodzi na dalszy plan.
Pięcioosobowy skład tworzy podstawę do wielu nietypowych rozwiązań, a niecodzienne instrumentarium pozwala na grę pełną paletą muzycznych kolorów (warto zaznaczyć fakt, że lider sięga również po skrzypce barytonowe – instrument szalenie niedoceniany, a brzmieniowo obłędny). Muzycy korzystają z tych możliwości w sposób przemyślany, tak w formie kompozycji, jak w improwizacjach. Kwintet z każdym kolejnym utworem pokazuje swoją elastyczność. Choć jest to przede wszystkim formacja solidna i konsekwentna, to – kiedy tylko można – jej członkowie bawią się muzyką i są w tym po prostu autentyczni, czego tak często brakuje nam na polskiej scenie! Pamiętając albumy „Inspirations” i „Expressions” cieszyć może, iż mniejszy nacisk położony został na instrumentalną wirtuozerię. Tym razem zespół prezentuje muzykę nieskrępowaną hołdem dla mistrzów i oderwaną od dosłowności, która – także w muzyce instrumentalnej – potrafi spłycić przekaz. Niespodzianką może być dla Słuchacza obecność Michała Miśkiewicza, który – w przeciwieństwie do pozostałych – nie widniał w składach dwóch wcześniejszych płyt kwintetu. Album znacznie różni się od poprzednich i nie bez wpływu na ten fakt jest obecność nowego perkusisty. Miśkiewicza cechuje mistrzowska gra i jednoczesny umiar, dzięki któremu nie wychodzi zbyt często przed szereg – wyjątkowa postać tego nagrania.


 

Tagi: